Rolnik Jan
Jechał raz rolnik Jan kombajnem przez swe pole małe,
Lecz że nie patrzył dokąd jedzie, wnet walnął nim o skałę.
I myśli Jan: „Nauczkę mam, bom nie patrzył dokąd jadę,
Ale kto na polu małym mym perfidną tę postawił zwadę?
To pewnie Józek – sąsiad mój – cholera jest stara z niego,
Przywlókł tę skałę na pole me małe gdy do roboty nie miał nic lepszego.”
Lecz skała ta jakby nie skała, bo prawdziwa skała by nie świeciła
i anteny by nie miała…
I patrzy Jan, a tam drzwi, przez które można zobaczyć środek,
Jasnym dla niego stało się, że skała to zestrzelony latający spodek.
Zakrzyknął Jan: „Nareszcie was mam, wy wstrętne kanalie szare,
Chcieliście ukraść moje zboże, ponieśliście zasłużoną karę!
Chcieliście wywieźć moje buraki, a krowy na biopaliwo przerobić,
Lecz sprytny rolnik Jan obcym się nie dał pobić!”
W ten oto sposób przybysz z kosmosu został pokonany przez człowieka o profesji rolniczej,
Który koło domu ma amerykański system obrony przeciwlotniczej.
Dodaj komentarz